piątek, 16 sierpnia 2013

Wakacje w Izerach, dzień 2 - single "górne".

W poniedziałek dojechali znajomi, nieco się spóźnili co z kolei opóźniło wyjazd w trasę. Znajomi przywieźli klocki, jak się okazało niepotrzebnie- wieczorem znaleźliśmy przez internet w Singeltrek Centrum spiekane klocki za 40zł. Trasa jaką obraliśmy raczej standardowa, najpierw w dół po coś na drogę, szef Myśliwskiej Chaty zadzwonił, że kurier przywiózł zamówiony kask i jadąc w górę na czarny Nad Czerniawą wstąpiłem do domu.

Czarny paskowany Giro Hex moze piękny nie jest (już nad tym pracuję) ale nareszcie nie musze wypożyczać kasku:D Po drodze rzuciły się w oczy nowe oznaczenia
dojazdu do singli:

Podjazd po kamieniach i piasku, odpoczynek i lecimy. W. na wypożyczonym w Izerbikeu rowerze zaczął bardzo ambitnie i nie było absolutnie żadnych opóźnień, wszyscy jechaliśmy we w miarę spójnej grupie;)Z pogodą trafiliśmy idealnie, było koło 20*C i raczej sucho na szlaku - jechało się bardzo dobrze. Początek Czerniawy to zbieranie wysokości, druga część i cały Rapicky Okruh to już zajebisty zjazd do przejścia granicznego, dalej niebieskim i zielonym w stronę Centrum. Po drodze spotkaliśmy gościa z problemami łańcuchowymi, użyczyliśmy smaru i razem jechaliśmy "po klocki". Na niebieskim szlaku przydarzyło się coś dziwnego, odpadło mi lewe ramie korby. Korbę mam w systemie HT2, dokładnie jest to starszy XTek. Poluzowały się śruby mocujące ramię, zerwał się gwint na plastikowej "zaślepce" i ramie odpadło, szczęście w nieszczęściu na spokojnym zielonym odcinku, co by było gdyby...lepiej nie myśleć:)

Kupiliśmy klocki i plastikową zaślepke do korby. Klocki nie chciały się wymienić, klocki się zbiegły i trochę musiałem się pomęczyć...pewnie koło godziny ehhh. Zjedliśmy i ruszyliśmy dalej, zielonym w stronę niebieskiego  Hrebenać. Niebieski jak to niebieski, na początku raczej płaski i mokry. W złapał kapcie, łatanie i jazda. Nabraliśmy prędkości na zjeździe, skręciliśmy w czerwoną Oborę i dalej w pędziliśmy w dół. Potem jak to zwykle bywa, trzeba było trochę podjechać i z nów z górki dokończyliśmy Oborę i resztę niebieskiego. Po drodze jeszcze jeden kapeć i łatanie W. Z Centrum zjechaliśmy po studencką do Nowego Mesta, z powrotem do Centrum, stamtąd zielony, do Nad Ceerniawą gdzie mega ciężkim już podjazdem do domu. Ciężkie są te powroty czarnym szlakiem, człowiek zmęczony, a tam tylko kilkaset metrów zjazdu na koniec...


Dystans z licznika: 47,44km


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz