Nie jeżdżę sam. Nie lubię. Lubie jeździć z dziewczyną, a Ona jest zwolenniczką równouprawnienia. To nie pozwalało, żebym sam woził wszystko na plecach. Do tego chciała mieć zapas wody na cały dzień pod nosem;) Potrzebowaliśmy plecaka który będzie dziewczęcy, solidny i praktyczny. Jak to często bywa ważnym kryterium był stosunek CENA/JAKOŚĆ. Ponownie wybór padł na plecak firmy Dakine. Jednak tym razem nie 12 litrowy Drafter, a jego młodszy brat...albo siostra, czyli Session.
Dakine Session oferuje nam pojemność 6,5l + bukłak 2l. Co oczywiste wraz ze zmniejszeniem pojemności nastąpiła zmiana gabarytów. Dzięki temu plecak stał się bardziej dziewczęcy, nie przytłacza szczupłej kobiecej sylwetki, no i nie upchamy do niego za dużego ciężaru, z którym płeć piękna nie czuła by się komfortowo. Plecak, tak jak Drafter, kupiliśmy w sklepie Skiteam w mieście wojewódzkim Wrocław. Od, i tak świetnej, ceny dostaliśmy jeszcze 5% rabatu. Sklep znów nie dał nam wyboru koloru, oferując jedynie najlepszą z możliwych, wersję Timber czyli, na moje oko, moro. Session ma wymiary 43 x 18 x 7cm, co przy 46x19x13cm Drafter'a, czyni go bardzo zgrabnym garbem;)

System nośny w przypadku Dakine Session nie jest technologicznym cudem. Szelki identyczne jak w Drafter'rze, przewiewne i miękkie, z gumkami do przepchnięcia wężyka bukłaku. Niestety plecki Sessiona sporo różnią się od większego brata, mają prostą konstrukcję, miękka pianka pokryta siateczką. Cały plecak przylega do pleców co nie wróży specjalnego komfortu w lecie, choć producent zapewnia "doskonałą cyrkulacja na plecach i paskach dzięki technologii Dri-mesh". Pojeździmy, zobaczymy;) Dopełnieniem systemu nośnego są dwa paski, piersiowy i biodrowy. Oba oczywiście możemy wyregulować adekwatnie do swojej budowy. Oprócz długości pasków, w przypadku piersiowego, możemy regulować jego położenie w pionie, a wszyta gumka zapewnia odpowiednie, komfortowe napięcie. Pas biodrowy możemy,jeśli akurat nie jest nam potrzebny, bez problemu odpiąć i zostawić w domu.

Druga kieszeń, można ją nazwać główną, spokojnie zmieści cywilną koszulkę i spodenki, oraz wiatrówkę, coś do zjedzenia, oczywiście zmieści się też pompka, na którą Dakine przewidział specjalną "kieszonkę". W głównej przegrodzie jest też kieszeń na player MP3, z której przez specjalny otwór możemy wyprowadzić słuchawki. Do tej kieszonki oprócz mp3 mieszczą się jakieś drobiazgi typu chusteczki, szmatka...szminka;)
Z przodu plecaka mamy trzecią przegródkę, mniejszą niż 2 poprzednie. Jest to taki mały organizer, 2 siatkowe kieszonki, jedna z dostępem od góry i druga zapinana "dookoła". Możemy tu zapakować dętkę, zestaw łatek, łyżki, multitool, zapalniczkę, plastry...poprostu niezbędnik rowerzysty;) Na zewnątrz tej przegrody, od frontu, mamy jeszcze kieszeń gdzie możemy wsunąć mapę i foliowy worek na wypadek deszczu.

Oprócz opisanych wyżej kieszonek plecak ma 2 paski, zapinane na klipsy, przeznaczone są do przypięcia ochraniaczy, jednak można tu przypiąć kurtkę/softshell czy kask.
Suma sumarum, można powiedzieć iż Dakine Session to dobry wybór na jednodniowe wyjazdy w w miarę cywilizowane rejony świata;) Zmieścimy tu wszystko co niezbędne na taką wycieczkę, a nawet nieco więcej. Bez problemu znajdzie się miejsce na szminkę, lusterko, tusz do rzęs, mały krem i podpaskę;) Patrząc przez pryzmat tego czego my oczekujemy, plecak powinien się sprawdzić w 100%. Szukaliśmy plecaka który przy jak najmniejszych rozmiarach zapewni 2l wody, pomieści jedną dętkę, telefon, papier toaletowy i część "pożywienia" dla 2 osób. Ewentualnie wiatrówkę/softshell przypięty na zewnątrz. Mając do dyspozycji bidony 2x0,7l oraz plecaki Dakine Drafter i Dakine Session, mamy w sumie 6,5l wody oraz 18,5l miejsca do zapakowania się we dwoje. Całkiem sporo. A wracając do równouprawnienia, no oczywiście jest... w stosunku 6,5 do 12;)