środa, 15 sierpnia 2012

Dakine Drafter Timber 12l - plecak na rower z bukłakiem


Dakine Drafter Timber ( 12l )

    Po niedawnym wypadzie w góry, na którym mocno brakowało mi wody, zacząłem przeczesywać internet w poszukiwaniu lepszego rozwiązania niż jeden bidon o pojemności 0,7l. Niestety lub, jak myślę teraz, na szczęście moja rama nie sprzyja zamontowaniu drugiego bidonu więc oczywistym rozwiązaniem wydaje się plecak z bukłakiem zwany potocznie „kamelbakiem”:] 
     Początkowo przeszukiwałem różne fora w poszukiwaniu jakiegoś budżetowego rozwiązania, trafiłem na 4F Rufin. Plecak o pojemności 4l w zestawie z bukłakiem dostępny jest na „popularnym portalu aukcyjnym” za 95zł + kw. Plecak na pierwszy rzut oka wydał mi się dobrym wyborem, niska cena, 2l zbiornik, siatkowe szelki, dostępny między innymi w czarnym [czyli neutralnym i pasującym do wszystkiego] kolorze, kieszonki na drobiazgi – same zalety. Byłem już prawie zdecydowany, ale
to był pierwszy dzień poszukiwań, a jak wiadomo apetyt rośnie w miarę jedzenia. Założyłem wątki na dwóch forach rowerowych i czytając kolejne wypowiedzi internautów do limitu 100zł dokładałem kolejne banknoty 50cio złotowe. Kolejne rozpatrywane plecaki to Giant Cascade 1+, PRO Vortex H2O, Camelbak Rogue i Dakine Shuttle [wszystkie w okolicach 3-4l] oraz większa opcja Deuter Race. Na początku wydawało mi się, że plecak 4l w zupełności wystarczy na całodniowy wyjazd, jednak im więcej czytałem tym mniej w to wierzyłem. Przez chwile byłem zdecydowany na Deutera, jednak po zastanowieniu skreśliłem go, „po co mi taki kolos?” - myślałem. Na placu boju pozostały 2 plecaki Dakine Shuttle 4l oraz Camelbak Rouge 3,28l. Oba małe, markowe, z bukłakiem w zestawie. Dakine według wyszukiwarki niskich cen dostępny od 219zł, Camelbak od 227zł. 
     Zgodnie z radą użytkownika Sznib udałem się, wraz z drugą połówką, do sklepu w celu ręcznego ocenienia pojemności plecaków 3-4l. Udałem się do miasta wojewódzkiego Wrocław, do sklepu Decathlon. Sklep, co dziwne w środku sezonu, był słabo przygotowany na nasz przyjazd, nie było ani jednego koszyczka na bidon, a i wybór plecaków był mocno ograniczony. Praktycznie ani jednego plecaka rowerowego żadnego innego producenta prócz Quechua'y . Na szczęście firma oferuje plecaki rowerowo-turystyczne w paru litrażach. Okazało się że plecak 10l wcale nie jest plecakiem szkolnym, potrafi nie zajmować całych pleców, i jest nawet całkiem płaski . Mniejsze plecaki zmieściły by naprawdę bardzo mało, a różnicy na plecach wielkiej by nie zrobiły. Prawdziwe minimum to 5-6l. 
     Mądrzejszy niż wczoraj chciałem wracać do domu, na szczęści uległem dziewczynie i zajechaliśmy jeszcze do jednego sklepu, sieciowego SKI Team. Sklep narciarsko-rowerowy miał w swojej ofercie oprócz sprzętu do zimowego szaleństwa, rowerów i akcesoriów Cube plecaki firmy Dakine, niestety nie było znajdującego się w moim zasięgu Shuffle. „Skoro już jestem sprawdzę te 2 które są”. Session 6,5l i Drafter 12l. Oba w kolorze moro. zwanym u Dakine'czyków Timber. 

Plecaki Dakine Session 6,5l i Dakine Drafter 12l, oba w wersji Timber.

     Session to malutki, bardzo fajny plecaczek, porządnie wykonany mieszczący na pewno narzędzia, dętkę, pompkę i resztę naprawdę niezbędnych drobiazgów, poza tym zaopatrzony w bukłak 2l. Sprawdzam cenę.... „niezła przecena, 239zł, mmm nie jest źle”. Czułem już, że nie wyjadę z wojewódzkiego Wrocławia z pustymi plecami. Obejrzałem jeszcze raz, przymierzyłem, pokręciłem się w lustrze – „wyglądam super, a ten plecak nawet w najmniejszym stopniu , tego nie psuje, biorę! 

Mocowanie bukłaka w plecaku Dakine Drafter.

No ale wypada zobaczyć co daje wyższy model, czyli Drafter. 12L, a taki zgrabny. Cena? 399PLN 279PLN. Wow, dlaczego wcześniej na niego nie patrzyłem?” Szybko w telefonie sprawdziłem na internecie ceny, cena producenta 399zł, portal aukcyjny 369zł + kw., wyszukiwarka cenowa 489zł – moro dostępny w jednym sklepie więc mało to miarodajne. Nic nie mogłem już zrobić. Decyzja się podjęła.

DAKINE DRAFTER

     Jak już pisałem Drafter oferuje około 12l, mimo tego jest mały, wąski i w żadnym razie nie przypomina gabarytami plecaka szkolnego. Producent chcąc trafić w różne gusta przygotował różne wersje kolorystyczne. Są min. czarny, czerwony, szary, wzorzysty czerwony, moro, są też wersje damskie przystosowane do kobiecej budowy, ale też różniące się kolorystyką. W moje ręce trafiła wersja moro, bo taki akurat był w sklepie. Gdybym miał wybór zapewne też bym go wybrał, wizualnie mi odpowiada, a i brudu nie będzie tak widać. Wymiary plecaka to: 46x19x13cm. 

SYSTEM NOŚNY 

     System nośny to twarde plecy, z pokrytymi siatką dwoma odstającymi pionowymi pasami, plus wystający element na dole. Są one perforowane co zapewnia jakąś tam, jak zapewnia producent „świetną”, wentylację. Nie jest to X AIR Deutera, ale dzięki takiemu a nie innemu rozwiązaniu plecak zachowuje standardowy „płaski” kształt. 

Dakine Drafter Timber przód i tył.

Tak samo jak plecki, wykonane są szelki, siatka wypełniona perforowanymi „tunelami”. Mam nadzieję, że Dakine dobrze to przemyślał i barki nie będą bolały już po paru godzinach jazdy. Dopełnieniem są pasy biodrowy i piersiowy. Oba regulowane i zapinane na klipsy. Producent nie przewidział żadnych kieszonek na pasie biodrowym, co można uznać za minus, bo telefon czy aparat mógłby być pod ręką, z drugiej strony nic nam tu nie odstaje i nie powoduje pocenia. Dla tych, którzy nie mają w spodenkach kieszeni, jub nie jest to dla nich do końca wygodne Dakine przewidział Cell Case. Pas piersiowy ma wszytą gumkę zapewniającą odpowiednie napięcie bez zbędnego ucisku. Możemy go regulować góra/dół w zakresie ok. 12cm. Klips, co częste w podobnych plecakach, ma wbudowany gwizdek. Działa, ale czy kiedyś się przyda, zobaczymy. Oczywiście plecak ma też rączkę do przenoszenia, czy powieszenia na drzewie/wieszaczku.

BUDOWA i FUNKCJONALNOŚĆ 

     Zasadniczo plecak jest podzielony na 2 komory. Komora główna zapinana na porządnie wyglądający zamek jest dokładnie taka jaką chciałem. Znajdujące się w niej siatkowe kieszonki ułatwiają nam uporządkować przewożone przedmioty.

Dakine Drafter - wnętrze.

Mamy tu 2 duże zapinane na zamek kieszonki, zamek rozpina się bardzo szeroko co jest bardzo wygodne przy pakowaniu i wyciąganiu przedmiotów. Mieszczą się w nich wszystkie potrzebne na wyciecze narzędzia. 

Dakine Drafter - kieszeń na mp3.

Jest jeszcze nie zapinana kieszonka, dość duża i pojemna, oraz podłużna kieszonka na pompkę. Jest też wyścielona miękkim materiałem kieszeń na mp3, która zmieści oprócz playera portfel i coś drobnego. Po zapełnieniu organizera mamy jeszcze trochę przestrzeni na koszulkę czy spodenki. Druga komora to komora bukłaka, jest ono co typowe dla Dakine między komorą główną a naszymi plecami, jest dzięki temu dobrze izolowana i powinien dłużej utrzymywać żądaną temperaturę. W komorze tej w modelu Drafter na rzepie wisi bukłak o pojemności 3l. Dużo, powinno starczyć na parę godzin intensywnej jazdy.
Dakine Drafter - kieszonka termiczna.

     Oprócz dwóch większy komór mamy dwie mniejsze, jedną wyścieloną folią termoizolacyjną, na batony czy złamaną w pół czekoladę, ta komora mogłaby być ciut większa, miejsce na jej powiększenie jest. Druga mała kieszonka znajduje się na górze i jest przeznaczona na okulary, miękko wyścielona zagwarantuje bezpieczeństwo naszemu telefonowi, sprawi też, że będzie on pod ręką bez rozpinania głównej komory.

Dakine Drafter - kieszeń na okulary/gogle/telefon/aparat.

    Na przodzie plecaka mamy specjalną kieszeń na kask, pełniącą również rolę uchwytu na kask fullface. Jeśli kask mamy na głowie możemy tam wcisnąć bluzę lub przeciw deszczówkę. Na dole plecaka ukryte są paski do mocowania ochraniaczy, można jednak użyć ich do przymocowania zwiniętej kurtki lub czegoś innego co nie zmieściło się w środku.

WODA

     Powodem zakupu tego plecaka była za mała ilość wody mieszcząca się w bidonie. Drafter zaopatrzony w 3l bukłak powinien w 100% zadowolić większość użytkowników. W moim wypadku w zestawie z bidonem termicznym mam zapewnione niemal 4l wody w odpowiedniej temperaturze. Zbiornik dołączony do plecaka to produkt firmy Hydrapak. Napełnianie i mycie odbywa się w chyba najlepszy możliwy sposób, odsuwany plastikową szynę i mamy dostęp do całego wnętrza worka. 
On sam zbudowany jest tak, aby nawet po całkowitym napełnieniu nie zajmował zbyt dużo miejsca uniemożliwiając załadunek sąsiedniej komory. Bukłak ma w środku pasek łączący obie ścianki worka i utrzymujący je blisko siebie, dzięki temu pełny bukłak pozostaje wciąż płaski i wypełnia elegancko miejsce na niego przewidziane. Wężyk do bukłaka podłączony jest szybko złączką dzięki której jednym kliknięciem odczepiamy wężyk, nie uraniając przy tym ani kropli. Wężyk możemy przypiąć tak do lewej, jak i prawej szelki, w dwóch miejscach trzyma go gumka, a na końcu mamy klips, nic nie dynda. Kątowy ustnik, kończący się w przeciwieństwie do przymierzanej wcześniej Quechua'y na optymalnej wysokości, ma możliwość całkowitego odcięcia dopływu wody, kontrolujemy to obracając końcówką pomiędzy pozycjami ON i OFF. Samo picie jest bardzo intuicyjne, mimo pierwszego kontaktu z „kamelbakiem” szybko udało mi się wziąć pierwszego łyka;] Wystarczy ugryźć i zassać płyn. Proste... przecież umiemy to od niemowlęcia:]


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz